„Wielogłos. Pismo Wydziału Polonistyki UJ” zaprasza do nadsyłania artykułów do nowego numeru monograficznego: „O leczeniu ciała i duszy. W stulecie wydania Czarodziejskiej góry Tomasza Manna”.
W 2024 roku na szwajcarskie Davos winny się kierować nie tylko spojrzenia polityków i ekonomistów, ale również literaturoznawców. To najwyżej położone w Europie miasto rozsławił Tomasz Mann. Właśnie tam toczy się akcja powieści Czarodziejska góra, uznawanej za arcydzieło literatury europejskiej.
W tym roku mija setna rocznica wydania Der Zauberberg w berlińskim S. Fischer Verlag. Tłumaczenie na język polski ukazało się stosunkowo szybko, bo już w 1930 r. (nakładem Towarzystwa Wydawniczego „Rój”), i było dziełem Józefa Kramsztyka, Kazimierza Czachowskiego oraz Juliusza Feldhorna. W latach 50. XX wieku Wydawnictwo „Czytelnik” zleciło nowe tłumaczenie powieści Manna. Przekład pierwszego tomu powierzono Janowi Kramsztykowi, a drugiego ‒ o czym powszechnie nie wiadomo ‒ Władysławowi Tatarkiewiczowi, ukrywającemu się pod pseudonimem Jan Łukowski. W latach 1949-56 Tatarkiewicz został odsunięty przez władze komunistyczne od dydaktyki akademickiej. W czasie przymusowego urlopu pracował nad monumentalną Historią estetyki oraz przetłumaczył dzieło Manna. Wydawać by się mogło, że Tatarkiewicz, posługujący się w swych rozprawach precyzyjnym i klarownym językiem, nie nadawał się na tłumacza prozy Manna, lubującego się w wieloznacznościach. Może warto więc sprawdzić, jakie piętno na powieści Manna odcisnął tłumacz – wybitny polski intelektualista: filozof, historyk filozofii i historyk sztuki, etyk i estetyk? Ten trop translatologiczny jest jednym z wielu do podjęcia w roku jubileuszowym.
Powojenne wydanie Czarodziejskiej góry opatrzył wstępem Roman Karst (właśc. Adolf Tuchman), wybitny znawca twórczości niemieckiego noblisty i jego biograf. Należałoby sięgnąć do prac tego autora, aby odkryć specyfikę jego interpretacji dzieła Manna.
Kolejny pretekst to bezdyskusyjna żywotność Czarodziejskiej góry. Powieść Manna wciąż inspiruje twórców. Wolno wspomnieć m.in. o powieściach Odkrycie nieba Harry’ego Mulischa, Castorp Pawła Huellego, Empuzjon. Horror przyrodoleczniczy Olgi Tokarczuk. Czarodziejska góra doczekała się również licznych adaptacji filmowych, teatralnych i operowych.
Stulecie wydania może stanowić okazję do odświeżenia zainteresowania powieścią Manna i próby nowego, bardziej aktualnego jej odczytania. Na szczególną uwagę zasługuje eksploracja wątku leczenia uzdrowiskowego. Mann czerpał z obserwacji i doświadczeń związanych z pobytem żony Katii w jednym z helweckich kurortów. Chorym na gruźlicę zalecano wówczas kuracje na wysokościach powyżej 1300 m. n.p.m. Uzdrowiska stawały się dla nich swego rodzaju poczekalniami czy przechowalniami. U Manna w takiej przestrzeni toczyły się dysputy estetyczne, filozoficzne i muzykologiczne. Pacjenci skupiali się na sobie i swoich boleściach (uprawiając „socjologię cierpienia”). Kuracjusze uzdrowiska „Berghof” z daleka przyglądali się przygotowaniom wojennym w Europie, ze zdziwieniem konstatując zmiany polityczne.
Powieść Manna stanowi ważny dokument dla historii medycyny. Lecznictwo uzdrowiskowe w kurortach górskich było zarezerwowane dla elit. Klimatoterapia i stosowanie odmy jatrogennej (przedłużającej życie chorych, ale znacząco pogarszającej ich komfort) pozostawały wówczas jedynymi metodami leczenia gruźlicy. Pensjonariuszom zalecano spacery i leżakowanie na tarasie, ponieważ oddychanie krystalicznym, górskim powietrzem łagodziło dolegliwości. Powieściowy radca Behrens skupiał się na aspektach somatycznych, zgodnie z obowiązującą wtedy diagnostyką i procedurami terapeutycznymi. Natomiast jego asystent, doktor Krokowski, preferował „Seelenzergliederung“ (psychoanalizę) i metody pseudonaukowe.
Nadrzędnym celem pobytu w sanatoriach było (i nadal jest) leczenie najpierw ciała, potem duszy (lub równolegle ciała i duszy). Pozorna bezczynność sprzyja aktywności intelektualnej i twórczej. W Zakopanem, podczas kuracji gruźliczej, rodziły się najbardziej śmiałe wizje o. Maksymiliana Marii Kolbego, które realizował po powrocie do swojego zgromadzenia.
Inga Iwasiów w artykule Literatura sanatoryjna zwróciła uwagę na pewien dualizm: „Motyw sanatoryjny wydaje (…) się zarazem staroświecki i na czasie”. Temat ten pozostaje atrakcyjny i aktualny poznawczo, jest warty namysłu również z tego powodu, że problematyka sanatoryjna uległa banalizacji, stereotypizacji i redukcji do sfery somatycznej. Warto więc wrócić do prozy Tomasza Manna i opisanej przez niego idei leczenia sanatoryjnego, a następnie skonfrontować ją z obrazami, jakie daje współczesna literatura.
W planowanym numerze chcielibyśmy podjąć refleksję nad wskazanymi powyżej, ale także innymi wątkami, wiążącymi się ze współczesną recepcją powieści Manna. Na Państwa teksty, zredagowane zgodnie z wytycznymi zamieszczonymi na stronie na stronie czaospisma, czekamy do 30 września 2024 roku. Zgłoszenia przyjmujemy mailowo pod adresem: mailowo oraz poprzez link „Zgłoś tekst” na stronie głównej „Wielogłosu”.