Jadwiga Miękina-Pindur
Konteksty Kultury, Tom 9 , 2012, s. 82-99
Przyjaźń Bolesława Prusa z Julianem Ochorowiczem rozpoczęła się w lubelskim liceum, do którego obaj uczęszczali. Szkolnych kolegów łączyły zainteresowania, pasje i wspólne lektury. Do ich klasy uczęszczał także Aleksander Świętochowski, ale młodzieńcy nie przypadli sobie do gustu, a wzajemne antagonizmy ujawniły się jeszcze mocniej w życiu dorosłym w dziennikarskich polemikach. Dalsze studia w Szkole Głównej połączyły Prusa i Ochorowicza na dwa lata, po których Głowacki przerwał naukę w Warszawie i wyjechał do Puław. Przez cały ten czas utrzymywał kontakty z Ochorowiczem, recenzował jego artykuły, odwiedzał go, razem snuli plany wspólnych przedsięwzięć, np. odczytów i artykułów oraz poważniejszych prac naukowych. Gdy Ochorowicz po okresie podróży po Europie zamieszkał w Wiśle, gdzie wybudował kilka willi, Prus odwiedził go, ale agorafobia, na którą cierpiał, spowodowała, że dość szybko stamtąd wyjechał. Nie odpowiadały mu nie tylko rozległe przestrzenie, ale także nuda, ponieważ nie było to wówczas (w początkach XX wieku) uzdrowisko na miarę ukochanego przez niego Nałęczowa. Ich przyjaźń dojrzewała w czasie przez wiele dziesięcioleci, mimo odmiennych temperamentów i różnic w postrzeganiu rzeczywistości, o czym świadczy zachowana korespondencja i zapisy w Dzienniku Ochorowicza.
Jadwiga Miękina-Pindur
Konteksty Kultury, Tom 11, Numer 2, 2014, s. 117-142
https://doi.org/10.4467/23531991KK.14.009.1755Artykuł jest próbą zaprezentowania nieznanego rękopiśmiennego lapidarium Zofii Kossak-Szatkowskiej na tle innych jej tekstów o charakterze autobiograficznym. Wśród niepublikowanych prac pisarki znajdują się nieznane szerszemu odbiorcy zapiski z kilku wiosennych tygodni roku 1957. Notatki te dotyczą przede wszystkim podróży po kraju, którą autorka Pożogi odbyła tuż po powrocie z przymusowej emigracji w Kornwalii do Polski. Na pierwszy plan wysuwają sięopisy spotkań z czytelnikami oraz obserwacje ludzi i miejsc, które zwiedza. Wnikliwa obserwatorka ogląda zabytki okiem znawcy, rejestruje nastroje wśród ludzi, kreśli także pośrednio w kilku miejscach opis polskiego środowiska literackiego. Zachwyca się rodzimymi krajobrazami i bujną wiosenną przyrodą.
Zofia Kossak przez przeszło pół wieku zanurzona była w przeszłości, zarówno w swej twórczości literackiej zorientowanej historycznie, jak i we wspomnieniach, szczególnie tych pisanych z dystansu czasowego (Pożoga, Z otchłani, Wspomnienia z Kornwalii). Zawsze dbała o dokumentowanie chwili, co widać w diarystycznych zapisach jej lapidarium, zdając sobie sprawę z tego, że to, co dzieje się teraz, stanie się za moment przeszłością.
Jadwiga Miękina-Pindur
Konteksty Kultury, Tom 7, 2011, s. 165-192
Szkic jest próbą analizy niezwykle ciekawego dokumentu epoki pozytywizmu – jedynej wydanej drukiem części dziennika Juliana Ochorowicza, teoretyka pozytywizmu, psychologa, wynalazcy i autora wielu różnorodnych tekstów. Diariusz łączy w sobie wiele różnych odmian tekstów autobiograficznych, z których najbardziej interesujące to: dziennik podróży, brulion pomysłów do realizacji w przyszłości oraz obserwacje i zapiski, a także liczne aforyzmy (najczęściej własne). Ważne wydają się także autokomentarze, sporządzone przez autora z perspektywy kilku lat, przed skierowaniem pracy do druku, czy też odwołania do różnych tekstów (naukowych, filozoficznych, beletrystycznych, autobiograficznych własnych i cudzych). Mimo młodego wieku autora zaskakująco trafne i dojrzałe są niektóre obserwacje zawarte w dzienniku (np. dotyczące ludzkiej natury czy też obyczajów mieszkańców odwiedzanych przez niego europejskich krajów).
Jadwiga Miękina-Pindur
Konteksty Kultury, Tom 10, Numer 1-2, 2013, s. 133-146
Najnowsza literatura dla młodzieży, podobnie jak literatura popularna, jest znacznie bardziej związana z codziennym życiem młodego człowieka niż cieszące się uznaniem dzieła literackie przeszłości M. Gutowska-Adamczyk w swoich powieściach dla młodzieży w interesujący sposób przedstawia relacje młodych z rodzicami i dziadkami (którzy często są im bliżsi niż rodzice, ponieważ wprowadzają ich w nieznane rodzinne tajemnice i są strażnikami tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie). Budowana w ten sposób tożsamość rodzinna stanowi fundament wartości, takich jak: szacunek, szlachetność, poświęcenie, dobroć, a obecność przeszłości w teraźniejszości daje świadomość własnego „zakorzenienia”. Jeżeli powieści te pozwolą młodym na pogłębione przemyślenia na temat otaczającego świata, dyskurs z bohaterami i doświadczenie autentycznych emocji, to spełnią swoje zadanie.
Jadwiga Miękina-Pindur
Konteksty Kultury, Tom 8, 2012, s. 184-206
Swoistym współczesnym tabu – jak się okazuje – może stać się ciężka (często nieuleczalna) choroba. Próbę przełamania zmowy milczenia podejmują znane z mediów osoby (zwłaszcza kobiety) dotknięte chorobą, które otarły się o śmierć (własną lub kogoś bliskiego). Często są to aktorki, malarki, dziennikarki czy pisarki, dzielące się swoimi doświadczeniami, mówiące otwarcie o tym, co przeżyły, prezentujące prace wizualne (malarskie, fotograficzne, filmy itp.) z tego zakresu lub publikujące autobiograficzne teksty (dzienniki, pamiętniki, felietony, fabularyzowaną prozę itp.). Wśród analizowanych w artykule świadectw zmagania się z rakiem piersi znalazły się między innymi teksty o charakterze autobiograficznym Katarzyny Grocholi, Krystyny Kofty oraz Anny Mazurkiewicz. Pisarki utrwaliły przejmujący obraz własnych przeżyć w autentycznym dzienniku (K. Kofta), pseudodzienniku (A. Mazurkiewicz) oraz autobiograficznej powieści popularnej (K. Grochola). W wypadku K. Kofty relacja diariuszowa wzbogacona została dodatkowo o późniejsze rysunki autorki. Mówienie o chorobie, cierpieniu i śmierci w przypadku wszystkich trzech przywołanych wyżej pisarek w mniejszym lub większym stopniu przyczynia się do przełamywania współczesnego tabu.
W sytuacjach ekstremalnych, a do takich z pewnością zaliczyć można zmaganie się ze śmiertelną chorobą, nieuchronnie pojawiają się pytania o sens życia. Dla wielu śmierć oznacza kres ich świata, bez nadziei na cokolwiek po niej. Człowiek współczesny pozostawiony został sam sobie, stał się całkowicie bezradny wobec pustego nieba, pozbawiony nadziei, zobojętniały na własny los. Dopiero przeżycia skrajne, sytuacje ekstremalne budzą go niekiedy z odrętwienia. Zadziwiające wypowiedzi autorek omawianych tekstów zdają się potwierdzać tezę o ich doświadczeniach postrzeganych jako „doznawanie pełni człowieczeństwa” (Anna Mazurkiewicz), „nieprawdopodobne wzbogacenie i budzenie wiary” (Katarzyna Grochola) czy „docenienie wartości tego, co się ma” (Krystyna Kofta). Nie są to zatem – jak chciałby być może współczesny, ponowoczesny świat – tylko traumatyczne przeżycia, o których szybko należałoby zapomnieć i nigdy do nich nie wracać.