Artykuł poświęcony jest zagadnieniu nieoczekiwanych sekwencji fonemów spotykanych niekiedy w toponimach wschodniosłowiańskich podejrzanych o przejęcie z wymarłych autochtonicznych przedsłowiańskich języków dorzeczy Prypeci i górnego Dniepru oraz ich okolic, przypuszczalnie spokrewnionych z bałtosłowiańskimi. Przykłady te mogą być traktowane jako naruszające późnoprasłowiańskie prawa głosowe (szumiące kontynuanty ie. palatowelarnych, jak w litewskim, zamiast syczących; druga palatalizacja tylnojęzykowych zamiast oczekiwanej pierwszej; tylnojęzykowe zachowane jako takie przed refleksami wokalizmów *e, *ě czy *ь) sugerując, że przedmiotowe nazwy przejęto do wschodniosłowiańskiego z lokalnych substratów językowych po dokonaniu się odpowiednich zmian słowiańskich. Najbardziej kontrowersyjne są przykłady braku monoftongizacji dyftongów różnych typów (on, oṷ itd. przed spółgłoskami), nastręczające problemy związane z fonotaktyką.
Uzyskane wyniki wspierają pogląd części archeologów, zgodnie z którym językowa slawizacja tych terenów (w tym i Wołynia), dawniej uważanych za geograficzny punkt wyjścia słowiańszczyzny nawet przez część językoznawców, była procesem długim i przewlekłym, niezakończonym przed końcem I tys. n.e.