Polska
Andrzej Sulikowski
Konteksty Kultury, Tom 9 , 2012, s. 218 - 221
Recenzja książki Marka Bernackiego Hermeneutyka fenomenu istnienia. Studia o polskiej literaturze współczesnej (Vincenz, Miłosz, Wojtyła, Herbert, Szymborska), ATH, Bielsko-Biała 2010, ss. 394
Andrzej Sulikowski
Konteksty Kultury, Tom 11, Numer 3, 2014, s. 232 - 255
https://doi.org/10.4467/23531991KK.14.014.2875W artykule wykorzystano sławną na Zachodzie (szczególnie w obszarze języka niemieckiego) książkę Hansa Grafa von Lehndorff (1910–1987), Ostpreußisches Tagebuch. Aufzeichnungen eines Arztes aus den Jahren 1945–1947. Za czasów PRL książka ta była najsurowiej zakazana przez cenzurę komunistyczną z powodu przestawienia okrucieństw żołnierzy Armii Czerwonej w stosunku do ludności cywilnej, a szczególnie kobiet gwałconych masowo przez Sowietów.
Lehndorff wywodził się z arystokracji pruskiej, związanej z Prusami Wschodnimi przez około 600 lat. Od młodości wychowywany w duchu rycerskim sprzeciwiał się skrycie rządom Hitlera i zaangażowany był w pewnym stopniu także w zamach na niego w 1944 roku. Będąc od początku przeciwnikiem narodowego socjalizmu, stał się – jak wszyscy niemal mieszkańcy Prus Wschodnich – ofiarą politycznego zaślepienia Hitlera.
W analizie zwraca się uwagę na wielowymiarowość życia wewnętrznego. Lehndorff pojawia się w tekście przede wszystkim jako lekarz chirurg, niosący pomoc ludziom cierpiącym – bez względu na podziały polityczne, rasowe czy terytorialne. W swej praktyce działa z najwyższym możliwym dla człowieka poświęceniem, szczególnie w okresie oblężenia twierdzy Królewiec przez Sowietów (styczeń–grudzień 1945). Wyrzeka się użycia siły, również w obronie własnej lub najbliższych. Wielokrotnie unika w sposób cudowny nagłej śmierci, przeżywa także liczne aresztowania, pobyty w obozie zagłady, pieszą ucieczkę z Królewca na Warmię, w rodzinne strony, wreszcie wyjazd z Polski do Niemiec.
Swoje życie wewnętrzne Lehndorff rozwijał świadomie, wiążąc się za młodu – jako wyznawca chrześcijaństwa reformowanego – z Kościołem Wyznającym (Bekennende Kirche), który w Niemczech hitlerowskich sprzeciwiał się narodowemu socjalizmowi. Stałymi praktykami lekarza chirurga były codzienne modlitwa, czytanie Pisma Świętego, medytacja. W swym radykalizmie ewangelicznym doszedł nawet do prowadzenia nabożeństw dla wiernych (z braku pastorów) zarówno w Królewcu, jak i po wojnie na Warmii, gdzie się ukrywał u krewnych lub znajomych. Za „propagandę religijną” był zatrzymywany przez NKWD oraz polski Urząd Bezpieczeństwa. Ponieważ leczył także swych prześladowców (Rosjan, Polaków), w krytycznych chwilach bywał ocalany od śmierci. Dla czytelnika w naszym stuleciu stanowi wzór chrześcijanina heroicznego, który dąży do pojednania narodów i przebaczenia sobie win. Zadośćuczynienie Lehndorffa polega na służbie człowiekowi cierpiącemu, który jednoczy ludzi dobrej woli i stanowi ewangeliczny znak obecności Chrystusa
Andrzej Sulikowski
Konteksty Kultury, Tom 11, Numer 1, 2014, s. 85 - 103
https://doi.org/10.4467/23531991KK.14.007.1753Przedmiotem rozważań jest stosunek Jerzego Turowicza do zagadnień literatury (na podstawie kwerend w poszczególnych dekadach redagowania „TP”, a więc w półwieczu 1945–1995). Podkreśla się wyjątkową pozycję krakowskiego pisma na mapie prasy polskiej lat komunizmu. Od założenia pismo to miało szerokie i wieloletnie poparcie ze strony profesury Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także innych uczelni Krakowa. Omówiono wybrane świadectwa poetów i prozaików, na przykład Marka Skwarnickiego, Jana Józefa Szczepańskiego, Jana Twardowskiego i in. Zwrócono uwagę na wybitne zasługi Turowicza w odkrywaniu i popieraniu talentów literackich (tutaj na przykładzie ks. Twardowskiego oraz Marii Jarczyńskiej-Bukowskiej). Turowicz rzadko pisał o poetach i poezji, lecz cały czas śledził powstające w kraju i na emigracji piśmiennictwo z tego zakresu. Miał też nadzwyczajne wyczucie estetyczne, dzięki czemu dobierał sobie utalentowanych poetów jako współpracowników i publikował teksty autorów, których sława daleko przekroczyła granice Polski (przypadek ks. Karola Wojtyły, Czesława Miłosza, Stanisława Lema i in.). Tylko za czasów Turowicza literatura polska była omawiania na łamach „TP” tak szeroko i kompetentnie. Dzięki temu czytelnik poznawał czołowe pióra krytycznoliterackie i zyskiwał rzetelną orientację w literaturze polskiej i światowej. Wydaje się, że z odejściem Turowicza pod tym względem „Tygodnik Powszechny” już nie pełni takiej funkcji.