Celem niniejszego artykułu jest uwidocznienie związku między monologiem Kilissy w Choeforach a niesławną mową Apollona w Eumenidach. Z analizy tekstu wynika, że gdyby potraktować obie sceny oddzielnie, pierwsza z nich wydawałaby się komicznym interludium, które w tragedii znalazło się przypadkiem, podczas gdy druga wprawiałaby odbiorcę w konsternację i szokowała zagmatwanym wywodem o dość obrazoburczej treści. Jeśli jednak zestawić je ze sobą i przeanalizować razem jako dwie części swoistego wywodu Ajschylosa na temat macierzyństwa, to ich przesłanie jako całości zabrzmi dość sensownie, a mianowicie, że matka to znacznie więcej niż rodzic w technicznym tego słowa znaczeniu.
O ile mowy Kilissy i Apollona po prostu rzucają światło na kwestię odpowiedzialnego macierzyństwa, a także na potencjalnie szkodliwe skutki powierzania opieki nad noworodkami obcym osobom, jak to czyniono w starożytnej Grecji, o tyle fakt, że pomija się związek między rzeczonymi scenami, sprawia, że ich interpretacja nastręcza – niepotrzebnie – wielu trudności. Dodatkowo komplikują sprawę mankamenty współczesnej metodologiii, takie jak podejście anachroniczne oraz nieadekwatne kulturowo, a także to, że tłumaczenia są traktowane na równi z tekstem oryginalnym (lub, niestety, preferowane), co skutkuje zaszufladkowaniem Ajschylosa jako autora „seksistowskiego” lub „mizoginistycznego”.