Franz Rosenzweig
Przekładaniec, Numer 26 – Przekład mistrzów, 2012, s. 36 - 49
https://doi.org/10.4467/16891864PC.12.002.0835Wszelkie słowo jest słowem mówionym. Pierwotnie księga służy jedynie słowu – dźwięczącemu, śpiewanemu, mówionemu; tak jak to dziś jeszcze dzieje się w żywym dramacie scenicznym czy choćby w operze. Czysto techniczny, instrumentalny, tymczasowy charakter, jaki cechuje zapisany tekst dramatu, określał niegdyś rangę i miejsce każdej księgi wobec słowa mówionego. A jednak technika ma niebezpieczną władzę nad swym panem; znienacka środek staje się celem, tymczasowość – ostatecznością, technika – magią. Księga, zamiast służyć słowu, przemienia się w panujące nad słowem, stojące mu na drodze „pismo święte”. Pisma święte, komentowane „według litery”, litery pozbawionej dźwięku, niemej – aleksandryjski Homer, neoplatoński Platon, żydowska i chrześcijańska Biblia, Koran – oznaczają koniec księgi pozostającej w służbie słowa, księgi w sposób najbardziej oczywisty czytanej na głos, jedynej, którą znała starożytność i która jeszcze dziś znana jest nadal tam, gdzie żywa pozostaje antyczna tradycja, jak choćby w żydowskim „nauczaniu”. Pisma te są prekursorami nowoczesnej, niemej książki; niemej, a więc odłączonej od człowieka, wyposażonej w nieograniczone możliwości, lecz właśnie dlatego skazanej na przestrzenną i czasową bezdomność. Pismo w dobitnym znaczeniu tego słowa, pismo święte, zapoczątkowuje niekończące się, przekraczające ludzkie możliwości percepcji „piśmiennictwo”; wyraz ten tylko z pozoru brzmi szlachetniej niż obce słowo „literatura”, które zastępuje; w rzeczywistości podobnie jak tamto, za sprawą swej abstrakcyjnej końcówki, odzwierciedla rozpaczliwą kapitulację człowieka wobec nieskończonej sterty książek, której nie sposób ogarnąć.